W dzisiejszym wpisie zajmę podzielę się z Państwem przemyśleniami na temat wadium w PZP. Ustawodawca ustanowił limit wysokości wadium, tj. do 3% wartości zamówienia. 3% nie wydaje się jakimś wysokim współczynnikiem, niemniej w zamówieniach, zwłaszcza na roboty budowlane, czasem przeradza się nawet w siedmiocyfrowe kwoty.
Ustawodawca przewidział kilka sposób wnoszenia wadium. Najbardziej oczywistą formą jest wadium w formie pieniężnej. Jest to też bezpieczne rozwiązanie pod kątem ryzyka odrzucenia oferty, tj. pieniądze wpływają na konto Zamawiającego, a tym samym warunki dot. wadium są spełnione.
Jednakże w praktyce, zwłaszcza w przypadku zamówień na roboty budowlane, większość wadium jest wnoszonych w formie gwarancji wadialnej ubezpieczeniowej lub bankowej, a nie w formie pieniężnej. Wynika to z oczywistych kalkulacji. Wnoszenie wadium w pieniądzu to mrożenie środków pieniężnych, czasem nawet na trzy miesiące lub dłużej. W dobie, gdzie cashflow jest priorytetem, Wykonawcy, niezależnie od stopnia ich zasobności, wolą pieniędzmi obracać niż je mrozić przy praktycznie zerowej stopie zwrotu.
Finalnie zatem bardzo często spotykanym sposobem wnoszenia wadium jest gwarancja bankowa lub ubezpieczeniowa. Z tym właśnie się wiąże tytuł niniejszego wpisu. Dlaczego? Bo taka gwarancja to dokument, który z mocy prawa musi spełniać określone wymogi określone szczegółowo w PZP oraz w warunkach postępowania. Od czasu wejścia w życie tzw. nowego PZP musi także być wniesiona w formie elektronicznej, co również może być problematyczne, w przypadku banków/ubezpieczalni zagranicznych.
Co zatem jest takiego przerażającego w tej formie wnoszenia wadium?
To, że:
-gwarancji wadialnej nie można uzupełnić ani zmienić
-treść gwarancji wadialnej nie podlega wyjaśnieniom, tj. nie można wyjaśnieniami zmienić jej treści lub jej doprecyzować
- treść gwarancji wadialnej podlega bardzo ograniczonej interpretacji (orzecznictwo KIO bywa nawet czasem jeszcze bardziej restrykcyjne i stwierdza, że nie podlega interpretacji w ogóle, co czyni ją bardzo formułkową)
Oczywiście ww. okoliczności nie brzmiałyby tak strasznie, gdyby nie to, że braki w gwarancji wadialnej są traktowane jako brak prawidłowego wniesienia wadium, co prowadzi do odrzucenia oferty bez żadnego wezwania lub prośby o wyjaśnienie jej treści. Istotne jest to, że wystarczy jeden jedyny błąd, niedopowiedzenie, błędne określenie stron lub zamówienia lub zbyt ogólne określenie przesłanek zatrzymania wadium i przetarg jest przegrany. Tym samym porównanie wnoszenia wadium do pracy sapera znajduje uzasadnienie- pomylisz się->przegrywasz.
Niektórzy uważają, że banki (ubezpieczalnie) mają wzory takich gwarancji i nie trzeba się tym martwić. Tutaj chciałbym bardzo przestrzec przed takim stawianiem sytuacji. Po pierwsze to każdy przetarg ma swoje indywidualne postanowienia i może się okazać, że wzór, który jest zawsze stosowany, nie będzie adekwatny do konkretnego postępowania. Po drugie, nikogo nie obrażając, bankowi (lub innej instytucji) niespecjalnie zależy na tym, żeby wadium było prawidłowe. Może nie jest to sytuacja, że te instytucje mają interes w tym by celowo doprowadzić do wadliwości gwarancji, jednakże jest to im obojętne, bo odpowiedzialność za treść gwarancji ponosi wyłącznie Wykonawca.
Rada jest zatem prosta, nie wiesz na kogo liczyć to licz na siebie, a jeśli nie czujesz się pewien to poproś o weryfikację treści gwarancji fachowców, bo głupio jest przegrać przetarg na takiej pozornej drobnostce.
Comments